Maska: pamięć o niewolnictwie, zrozumienie traumy
Ten esej Grady Kilomby został przedstawiony na dwusetną rocznicę zniesienia handlu niewolnikami na Atlantyku w Narodowym Muzeum Morskim w Londynie. Maska, pisze, symbolizuje kolonializm. Reprezentuje białą sadystyczną politykę podboju i dominacji oraz jej brutalne reżimy uciszania tak zwanego „Innego".
Jest maska, z której wielokrotnie słyszałam w dzieciństwie. Liczne relacje i szczegółowe opisy zdawały się mnie ostrzegać, że nie były to proste fakty z przeszłości, ale żywe wspomnienia zagrzebane w naszej psychice, gotowe do opowiedzenia. Dzisiaj chcę im opowiedzieć. Chcę mówić o tej brutalnej masce oniemiała.
Ta maska była bardzo konkretnym dziełem, prawdziwym instrumentem, który na ponad trzysta lat stał się częścią europejskiego projektu kolonialnego. Składał się z wędzidła, umieszczonego w ustach czarnego podmiotu, zaciśniętego między językiem a szczęką i przymocowanego za głową za pomocą dwóch sznurków: jednego otaczającego podbródek i drugiego otaczającego nos i czoło. Formalnie maska była używana przez białych mistrzów, aby uniemożliwić zniewolonym Afrykanom spożywanie trzciny cukrowej lub ziarna kakaowego podczas pracy na plantacjach, ale jej podstawową funkcją było wywołanie poczucia niemy i strachu, ponieważ usta były w tym samym czasie milczące i nie mogły przemawiać podczas tortur.
Maska reprezentuje w tym sensie kolonializm jako całość. Symbolizuje białą sadystyczną politykę podboju i dominacji oraz jej brutalne reżimy uciszania tak zwanego „Innego". Zamierzam zapamiętać tę maskę jako symbol braku mowy i przemocy oraz tego, jak te – brak mowy i przemoc – są odtwarzane w życiu codziennym. Innymi słowy, interesują mnie dwa główne pytania: Kto rzeczywiście może mówić? A co się dzieje, gdy mówimy?
Usta
Usta są bardzo szczególnym organem, symbolizują mowę i wymowę. W rasizmie staje się organem ucisku par excellence, reprezentuje organy białych, które chcą – i potrzebują – kontrolować, a zatem organ, który historycznie był mocno ograniczony.
W tym konkretnym scenariuszu usta są również metaforą opętania. Fantazjuje się, że czarny podmiot chce posiadać coś, co należy do białego pana, owoce. Chce je zjeść, pożreć, wywłaszczyć pana z jego dóbr. Chociaż plantacja i jej owoce „moralnie" należą do skolonizowanych, kolonizator interpretuje to przewrotnie, odczytując jako znak rabunku. „Bierzemy to, co ich" zmienia się w „Oni biorą to, co nasze". Mamy tu do czynienia z procesem zaprzeczania, gdyż mistrz zaprzecza swojemu projektowi kolonizacji i narzuca go skolonizowanym. To właśnie moment przejmowania się innym, czego podmiot nie chce rozpoznać w sobie, charakteryzuje ten mechanizm obronny ego.
Pierwsza i pierwotna informacja („Bierzemy to, co Ich") jest zaprzeczona i rzutowana na „Innych" („Biorą to, co Nasze"), Czarny podmiot staje się wtedy tym, czym biały podmiot nie chce być znany. Opiera się to na procesach, w których odszczepione części psychiki są projektowane na zewnątrz, tworząc tak zwany „Inny" zawsze jako antagonizm „ja". Film jest idealnym placem zabaw dla tego procesu, podczas gdy czarny podmiot staje się natrętnym wrogiem, biały staje się sympatycznym bohaterem, czyli ciemiężyciel staje się uciśnionym, a uciśniony tyranem.
To rozszczepienie powoduje, że biały podmiot jest niejako podzielony w sobie, ponieważ rozwija dwie postawy wobec rzeczywistości zewnętrznej: tylko jedna część ego – „dobra", akceptująca i życzliwa – jest doświadczana jako „ja", „reszta – „złe", odrzucające i wrogie – jest projektowana na „Innego" i doświadczana jako zewnętrzna. „Inny" staje się wtedy mentalną reprezentacją tego, czego biały mistrz obawia się, wiedzy o sobie, w tym przypadku: gwałtownego złodzieja, leniwego i złośliwego rabusia.
Takie haniebne aspekty, których intensywność czyni je zbyt nieprzyjemnymi i haniebnymi, są projektowane na „Innego", aby od nich uciec. W kategoriach psychoanalitycznych pozwala to zachować nienaruszone pozytywne uczucia wobec siebie („dobre ja"), podczas gdy przejawy „złego" ja są projektowane na zewnątrz i postrzegane jako zewnętrzne „złe" obiekty.
W białym konceptualnym świecie czarny podmiot jest identyfikowany jako „zły" obiekt, ucieleśniający aspekty, które białe społeczeństwo stłumiło i uczyniło tabu. W tym sensie jesteśmy wykorzystywani jako ekran projekcji tego, czego biały podmiot obawia się wiedzy samej w sobie: agresji i seksualności. Zbiegamy się z groźnymi, niebezpiecznymi, gwałtownymi, ekscytującymi, ekscytującymi, a także brudnymi, ale pożądanymi – pozwalając, by biel postrzegała siebie jako moralnie idealną, przyzwoitą, cywilizowaną i majestatycznie hojną, całkowicie kontrolowaną i wolną od niepokoju, jaki wywołuje jego historia.
Rana
Wewnątrz tej nieszczęsnej psychodynamicznej historii Czarny podmiot staje się nie tylko „Innym" – różnicą, względem której mierzone jest białe „ja" – ale także Innością – personifikacją wypartych aspektów białego „ja". Stajemy się tym, kim biały podmiot nie chce być. Toni Morrison (1992) używa tego wyrażenia „niepodobieństwa", aby opisać biel jako tożsamość zależną, która istnieje dzięki wykorzystywaniu „Innego", tożsamości relacyjnej, skonstruowanej przez białych określających się jako niepodobni do rasowych „Innych". Oznacza to, że czerń służy jako pierwotna forma Inności, z której budowana jest biel. Tak więc „Inny" nie jest inny per se, staje się jednym poprzez proces absolutnego zaprzeczenia.
I w tym sensie Frantz Fanon pisze: To, co często nazywa się czarną duszą, jest artefaktem białego człowieka (1968: 110) Przypominając nam, że nie mamy do czynienia z czarnym podmiotem, ale z białymi fantazjami na temat tego, jaka czerń powinna wyglądać. Albo lepiej, z dominującymi obrazami i narracjami, które są ponownie rzutowane na czarny podmiot jako autorytatywne i obiektywne obrazy nas samych. „Nie mogę iść do kina. Czekam na mnie" (1968: 140), pisze Fanon. Czeka na Czarnych dzikusów, Czarnych barbarzyńców, Czarnych służących, Czarnych prostytutek, dziwek i kurtyzan, Czarnych przestępców, morderstw i handlarzy narkotyków. Czeka na to, czym nie jest.
„Czułem, jak otwierają się we mnie ostrza noża", „nie mogłem się już śmiać" (1968:112), zauważa. Rzeczywiście nie ma się z czego śmiać, ponieważ z zewnątrz jesteśmy nadmiernie zdeterminowani przez brutalne fantazje, które widzi, ale nie uznajemy, że jesteśmy sobą.
To jest trauma Czarnego podmiotu, leży dokładnie w tym stanie absolutnej Inności w stosunku do białego podmiotu. Ten piekielny krąg, jak pisze Fanon, „(kiedy) ludzie mnie lubią, mówią mi, że to pomimo mojego koloru. Kiedy mnie nie lubią, zwracają uwagę, że to nie z powodu mojego koloru. Tak czy inaczej, jestem zamknięty" (1968: 116). Zamknięty w nierozsądnym rozsądku. Fanon uważa zatem, że trauma Czarnych wynika nie tylko z wydarzeń rodzinnych, jak dowodzi klasyczna psychoanaliza, ale raczej z traumatycznego kontaktu z brutalnym niezrozumieniem białego świata, to znaczy z nierozumieniem rasizmu, który nas umiejscawia. zawsze jako „Inne". „Inny" dla białego podmiotu.
Mówiąc ciszą
Maska rodzi wiele pytań: dlaczego usta czarnego podmiotu muszą być zaciśnięte? Dlaczego ona lub on musi milczeć? Co mógłby powiedzieć Czarny podmiot, gdyby jej lub jego usta nie były zapieczętowane? A czego miałby słuchać biały podmiot? Istnieje obawa, że jeśli przemówi podmiot kolonialny, kolonizator będzie musiał słuchać. Zostałaby zmuszona do niewygodnej konfrontacji z „Innymi" prawdami. Prawdy, które zostały zaprzeczone, stłumione i utajnione, jako tajemnice. To zdanie „cicho jak się trzyma" to wyraz afrykańskiej diaspory, który zapowiada, że ktoś ma zamiar ujawnić to, co ma być tajemnicą – coś, o czym wszyscy wiemy, ale co było ukrywane siłą – jak brudy rasizm i jego głębokie rany.
Aby zaprzeczyć wiedzy o sobie jako odpowiedzialnym, kolonizator ucisza skolonizowanych, utrzymując fantazję, że tylko jego własny dyskurs ujawnia autentyczną i uniwersalną prawdę, podczas gdy mowa skolonizowanych jest wątpliwą subiektywną interpretacją rzeczywistości, nie na tyle konieczną, by być wypowiadanym, ani wysłuchanym. Można powiedzieć, że maska chroni biały podmiot przed słuchaniem „Innych" prawd i uznaniem „Innej" wiedzy.
Usta jednak symbolizują nie tylko mowę i wymową, ale także możliwość – możliwość powiedzenia „tak" lub „nie". Otwarte usta mogą powiedzieć jedno lub drugie, mogą werbalizować. Jednak maska kontroluje tę możliwość. Tutaj czarny podmiot nie może ani powiedzieć „tak", ani „nie", staje się to niemożliwe. Ta niemożliwość ilustruje, jak mówienie i wyciszanie pojawiają się jako analogiczny projekt.
Akt mówienia jest jak negocjacje między mówiącymi a słuchającymi, to znaczy między mówiącymi podmiotami a ich słuchaczami (Castro Varela i Dhawan 2003). W tym sensie słuchanie jest aktem autoryzacji wobec mówiącego. Można (tylko) mówić, kiedy słucha się głosu. W obrębie tego dialektu słuchani są także tymi, którzy „przynależą". A ci, którzy nie są słuchani, stają się tymi, którzy „nie należą. (To jest na pamiątkę naszych przodków).
Maska na twarz kontroli komunistycznej
Maska ma inną symbolikę dla tych, którzy żyli w komunizmie i pragnęli uciec na wolność Zachodu przed upadkiem żelaznej kurtyny w 1989 roku. Dobrym przykładem jest rosyjska para łyżwiarzy Oleg Protopopow i jego żona Ludmiła Biełousowa, którzy uciekli wyjechał do Szwajcarii w 1979 roku podczas podróży ze Związku Radzieckiego i zostali obywatelem Szwajcarii w 1995 roku.
Ludmiła opowiedziała, jak podczas ostatniej jazdy na łyżwach przed sowieckimi komunistami przed ucieczką na zachód tańczyła w czarnym kostiumie przedstawiającym śmierć (duszy, ducha, z rąk Partii Komunistycznej), podczas gdy Oleg miał na sobie czarną maskę , pozorną fasadę, którą większość obywateli musiała przyjąć, aby ukryć swoje prawdziwe uczucia i przetrwać opresyjny reżim Partii Komunistycznej. Pod koniec rutyny Oleg pokonuje śmierć (komuniści) i zdejmuje maskę, skacząc do światła (wolności).
Poza normalną izolacją trwającą 14 dni i kwarantanną po wybuchu choroby, kochający wolność ludzie opierają się masce i postrzegają ją jako formę komunistycznej indoktrynacji, podczas gdy postępowy/liberalny segment społeczeństwa jest bardziej niż szczęśliwy mogąc się podporządkować i nosić maski w nieskończoność.
Prezydent Donald Trump podzielił się tweetem, w którym argumentował, że obowiązkowe używanie masek na twarz reprezentuje „kulturę milczenia, niewolnictwa i śmierci społecznej".
I na koniec, ale nie mniej ważne, co stanie się z naszym układem odpornościowym, który nie jest już wzmacniany przez narażenie na wirusy i bakterie wokół nas? Jak słaby będzie taki chroniony układ odpornościowy? Czy będziemy musieli żyć w bańce?
Literatura
- Castro Varela, Maria del Mar i Dhawan, Nikita (2003). Postkolonialer Feminismus und die Kunst der Selbstkritik. W Hito Steyerl & Encarnación Gutiérrez Rodríguez (Hg.) Spricht die Subaltern deutsch? Migration und postkoloniale kritik. Munster: Unrast Verlag.
- Fanon, Frantz (1968). Czarna skóra, białe maski. Nowy Jork: Grove Press.
- Freud, Zygmunt (1923). Ego i Id i inne dzieła. Tom XIX. Londyn: rocznik.
- Morrisona, Toniego (1992). Gra w ciemności. Biel i wyobraźnia literacka. Zabytkowe książki.
Czy szukałaś/eś poza mass media informacji o plusach i minusach noszenia maski?
Czy opierasz swoje wnioski w oparciu o fakty i dogłębną analizę, ciągle poszukując nowych informacji?
When you subscribe to the blog, we will send you an e-mail when there are new updates on the site so you wouldn't miss them.
Komentarze